7/05/2012

48 godzin




czterdzieści osiem godzin

od czego tu zacząć? od zepsutego samochodu w trasie, dwóch blondynek wewnątrz, radości z tablicy "kołobrzeg", spuchniętej stopy P., nieopisanego szczęścia w momencie spotkania się z bliskimi istotami, a może ze "smacznego", treningów które wpłynęły na moją przyszłość, nocnej posiadówy z cygaretkami i winem nad morzem, potu przelanego na macie, ciekawych osób poznanych w drodze powrotnej, wypowiedzianych słów, spojrzeń, gestów?




(powiedz mi jak liczyć się z własnymi potrzebami, słabościami...?)


(wygrzebane z folderów... w niedzielę zawita do mnie panienka z mojej lewej strony siedząca :* )




ps: obejrzałam dziś swój egzamin na 1 kyu










1 comment:

  1. Czterdzieści osiem godzin które zaważyły na dalszej przyszłości treningowej... Ale to dobrze, pewne zmiany są nam potrzebne i jeśli zbyt długo chcemy w czymś tkwić to coś innego nam umyka i przyjemnośc uchodzi... Potrzebą ulegać przynajmniej czasami, a slabości obrócić w siłę....
    Takie czterdziści osiem godzin, z Tobą zawsze :*

    ReplyDelete

mile widziane wszelkie podpisy, imiona czy też adresy (ułatwią mi odpowiedź)