11/20/2015

wroclove.



może w ogarnianiu wszystkiego i wszystkich dookoła jestem super
szkoda, że nie potrafię ogarnąć samej siebie


względnie jest naprawdę doskonale
mimo to mam ochotę uciec
zanim zrobią to osoby na których mi zależy

jestem cholerną szczęściarą, naprawdę 
jestem też małym werterem, co czyta obecnie murakamiego (śmiech)


-

wrocław jest cudowny i tylko się utwierdzam w myśli
żeby zrezygnować z poznania
mam tu zbyt wiele wspomnień i ludzi
planuję pewnego dnia wyjechać bardzo daleko i nie wrócić
więc pora się odzwyczaić od przyzwyczajania 













jesteście najlepsi, to były genialne 24 godziny 
myślałam że nie wytrzymam takiego stresu i presji
premierowa część koncertu z muzyką z Interstellara była zwieńczeniem moich studiów
bo dwa dni temu wygrałam, nie mogło być inaczej 





11/17/2015

day 0.



jutro walczę po raz czwarty
wierzę, że ostatni
jeśli się uda- będę opijała swoje małe zwycięstwo wieczorem we Wrocławiu
jeśli się nie uda- upijemy się wieczorem we Wrocławiu
nie wiem czego boję się bardziej
tego, co czeka mnie jutro w południe
czy tego,  że wieczorem będę na koncercie z trzema osobami, które zasłużenie zajmują najważniejsze miejsca w moim życiu
zdecydowanie przeraża mnie to, że będę waszym wspólnym mianownikiem 


chciałabym żeby wszystko było dobrze
bardzo bardzo bardzo chcę być jutro szczęśliwa
i ze łzami w oczach słuchać utworów
które wpłynęły na to kim jestem dzisiaj 


jestem przerażona
jest godzina 23:23
pora pozbierać myśli, pobiegać
i zaparzyć hiszpańską kawę naszym nowym ekspresem
pojawił się człowiek
który naprawdę słucha tego co mówię
i chyba bardzo chce mi pokazać
że nie wolno się nigdy poddawać
chyba mu się udało
bo stał się moją inspiracją
żeby walczyć



11/14/2015

14/11



Przeglądam wiadomości ze świata
i jestem po prostu załamana
z całym moim pacyfistycznym podejściem
nóż sam się otwiera w kieszeni


-


dużo się dzieje, odbija się to również na blogu
w najbliższym czasie planuję 3 kolejne podróże
za kilka dni odwiedzę znów Wrocław 
potem chwila skupienia, ostatnia sesja przed obroną pracy inżynierskiej
i kolejne podróże i plany

gdzieś w głębi serca wierzę, że ważne osoby z mojego otoczenia dostrzegają ogrom zmian we mnie
i że jest to dla nich małą inspiracją
skoro ja potrafię to każdy potrafi, to prawda
chcę być anonimowym prekursorem czegoś dobrego w naszym życiu
i jeśli nie zostanę super inżynierem
to zostanę trenerem personalnym

póki co chciałabym żeby zamieszanie wokół mnie się uspokoiło
tutaj nie ma odcieni szarości, wszystko jest zero jedynkowe
albo nie dzieje się nic, albo dzieje się wszystko
to miłe, że tyle osób chce coś znaczyć dla mnie
problem w tym, że mam już główną obsadę mojego życia
po ostatnim castingu nie przewiduję większych zmian
moje decyzje nie zawsze są trafne, ważne że są świadome
boję się 
ale wiem, że jak coś spieprzę
to my number one priority będzie ze mną
nigdy z ciebie nie zrezygnuję.


-

dzisiaj mijają dokładnie 2 tygodnie od mojego wypadku w Hiszpanii
wszystko wraca do normy, jedynie blade siniaki i gojące się zadrapania przypominają, że można zrobić sobie krzywdę wykonując naprawdę banalne czynności
zdążyłam już pozbierać myśli i wyciągnąć wnioski
i jestem z siebie bardzo dumna
przez te trzy godziny pełne niepewności i strachu
skupiłam się wyłącznie na zachowaniu spokoju i zapewnianiu komfortu ludziom, którzy byli ze mną
wszystko mogło się potoczyć zupełnie inaczej
to nie jest dobre miejsce, by opisywać szczegóły
ale myślę o tym każdego dnia

 przez kilka chwil nie było mnie tutaj, nie było mnie nigdzie
i jedyne co pamiętam to pastelowe kolory i błogość

-

nowy album Chvrches, cudo
kupione bilety na nasz pierwszy zagraniczny festiwal
połowa listopada a ja bez depresji 
to naprawdę się dzieje? 





11/04/2015

04/11




przed chwilą dostałam maila niespodziankę
a w nim kolejne bilety lotnicze
i zostałam zaproszona na kawę 
do jednej z europejskich stolic
skaczę z radości! 




11/02/2015

viva la vida



wyjazd do Hiszpanii lepszy, niż mogłam sobie wyobrazić
wczoraj powitało nas chłodne, wrocławskie powietrze 
z 20 stopni wieczorem pozostało tylko 7
a o 5 rano w Poznaniu -2
mimo to przeszliśmy nocą wspólnie kilka kilometrów
i zjedliśmy wspólnie ciasto przed 6 rano
nikt nie chciał żeby wszystko się kończyło



chwilowo laptop nie jest moim sprzymierzeńcem
prawo Murphego dogoniło mnie nawet tam
ale dzięki temu zwiedziłam 3 szpitale w środku nocy
dowiedziałam się jak wygląda hiszpańska służba zdrowia
i że mam świetnych znajomych
gdy pytałam, czy mogę zabrać ze sobą kogoś z nich i otrzymywałam zgodę
to zabierałam wszystkich
były to chyba najgorsze 3 godziny mojego życia,
ale ostatecznie okazało się, że pod wpływem stresu znam płynnie hiszpański i odzyskam wzrok w prawym oku; teraz już wiem jak mój organizm reaguje w krytycznych sytuacjach
a najważniejsze, że miałam najlepsze przebranie na halloween w całej Barcelonie :)

o mały włos nie zostałabym w Hiszpanii dłużej
podzieliliśmy się na dwie grupy; 3 osoby pojechały pociągiem
a nasza dwójka jak zawsze pod wiatr- wracamy na stopa!
tym razem się nie udało
i po minucie nie zatrzymał się brat bliźniak Yannisa ;) 
ale dzięki temu spędziliśmy dodatkowe 2 godziny w Barcelonie
fakt, że możemy nie zdążyć na samolot bardzo nas cieszył
i od razu zaplanowaliśmy sobie kolejne dni 
dawno nie miałam uczucia nadawania na tych samych falach przez tak długi czas
i dzięki temu zyskałam świetnego przyjaciela i trenera personalnego
i potrafiłam wstać na poranne bieganie mimo niecałych dwóch godzin snu
i nie panikowałam w szpitalu mając obok mistrzów czarnego humoru 

jest mnóstwo historii do opisania, setki zdjęć do przebrania
czuję, że naładowałam swoje wewnętrzne baterie
a jeszcze bardziej cieszę się na myśl,
że za miesiąc zrobimy to jeszcze lepiej
spakujemy całe życie w plecak
weźmiemy namioty
i na miejscu dowiemy się co nas czeka
viva la vida