8/31/2015

31-08



kocham tych chłopców już ładnych kilka lat; z yannisem jesteśmy małżeństwem od drobnych macanek podczas koncertu o północy w ulewie w 2011, nasze koty też się kochają, ta miłość jest super, myślałam że bardziej się nie da, jak sprawdzałam inspiracje do najnowszej płyty to było smutno i źle że dupeczki z oksfordu prawdopodobnie idą w klimat mi obcy i trzeba będzie złożyć papiery rozwodowe. 
a tu bum, bang, miłość razy milion, całość spójna i wciul taka, jaka miała być, to taki moment kiedy masz jakieś wyobrażenie, często wyidealizowane i ten moment staje się rzeczywistością, ogień ogień ogień, ale nie mogło być inaczej, w końcu kilka dni temu yannis osobiście zaśpiewał mi "you're the apple of my eye, of my eye, I want you" i w sumie to omal nie umarłam tam i wiedziałam już, że taka miłość jest jedna i chłopcy nie mogą mi tego zrobić i tak po prostu płyty spierdolić. no. nie zawiodłam się.

WHAT WENT DOWN
ps: dla tych, co liczą na starych folsów- będzie wam smutno, będzie hasztag hejt, będzie niezadowolenie. bo to smutna płytka jest. czyżby ludzie liczyli, że obiecywana "ciężkość materiału" przejawi się w brzmieniu, a nie depresyjnym odbiorze? jolo, pjona, w ogóle zawsze chciałam pisać muzyczne recenzje przepełnione prywatą i today is the day, buziaczki



dziś urodziny siostry, zaraz do Ciebie jadę kocie; alkohol ledwo mieści się w moim plecaczku