czterdzieści osiem godzin
od czego tu zacząć? od zepsutego samochodu w trasie, dwóch blondynek wewnątrz, radości z tablicy "kołobrzeg", spuchniętej stopy P., nieopisanego szczęścia w momencie spotkania się z bliskimi istotami, a może ze "smacznego", treningów które wpłynęły na moją przyszłość, nocnej posiadówy z cygaretkami i winem nad morzem, potu przelanego na macie, ciekawych osób poznanych w drodze powrotnej, wypowiedzianych słów, spojrzeń, gestów?
(powiedz mi jak liczyć się z własnymi potrzebami, słabościami...?)
(wygrzebane z folderów... w niedzielę zawita do mnie panienka z mojej lewej strony siedząca :* )
ps: obejrzałam dziś swój egzamin na 1 kyu
Czterdzieści osiem godzin które zaważyły na dalszej przyszłości treningowej... Ale to dobrze, pewne zmiany są nam potrzebne i jeśli zbyt długo chcemy w czymś tkwić to coś innego nam umyka i przyjemnośc uchodzi... Potrzebą ulegać przynajmniej czasami, a slabości obrócić w siłę....
ReplyDeleteTakie czterdziści osiem godzin, z Tobą zawsze :*