Obudziłam się o tej porze co zawsze, lecz w nieco obcym miejscu. Niby znane mi ściany, te same mebelki, ten sam widok za oknem. Trzy kołyszące się na wietrze iglaste drzewa. Minus dziesięć stopni. Wstałam, usiadłam, jeszcze raz wstałam i możliwe że usiadłam. Zjadłam śniadanie. Zwróciłam śniadanie.
W tym wszystkim wyczuwałam zmianę. Zaburzenie codzienności. Może to łóżko, a nie materac. Albo boazeria, nie wiecznie zimna ściana. Już wiem. Byłam sama.
List będzie krótki. Właśnie go kończę. Za dużo wszystkiego. Nadmiar gorszy niż niedomiar. Jedynie w tych słowach mam pewność. Ty nie potrzebujesz słów. Wiem. Pytanie czy potrafię
//
It's eating me up (If I could feel all my snares on my head)